Co to jest Sezon na tragedie, czyli kiedy rozum i woda okazują się zbyt płytkie:
Wielu skoczków do płytkiej wody już nie opuści oddziału ortopedycznego o własnych siłach.
W Polsce żyje ok. 20 tys. osób z uszkodzeniem rdzenia kręgowego. Jedną z przyczyn takich uszkodzeń są skoki do wody. Szacunki, ponieważ nie prowadzi się dokładnej statystyki w tym zakresie i nie ma żadnej bazy danych, mówią o ok. 800 sytuacjach urazów kręgosłupa pośrodku roku...
Zdaniem profesora Jerzego Kiwerskiego z Katedry i Kliniki Rehabilitacji Akademii Medycznej w Warszawie, z tej liczby ok. 100 przypadków związanych jest z poważnymi skutkami zaburzeń neurologicznych doprowadzających do pełnego, czterokończynowego porażenia. Nie pomagają przedstawiane w telewizji, radiu i na bilbordach kampanie socjalne.
– Często, co roku, latem powtarzają się te same ilości urazów kręgosłupa – mówi portalowi rynekzdrowia.pl dr Bogdan Koczy, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.
Mariusz Rokicki 10 lat temu, dzień po swoich 21. urodzinach, szukając ochłody w upalny dzień, skoczył na główkę do wody łamiąc kręgosłup w odcinku szyjnym. Odtąd spędza życie w wózku inwalidzkim. Swój skok i całą drogę, jaką przeszedł od tamtego dnia do dzisiaj opisuje w książce, która wydana została w kwietniu tego roku. Ma nadzieję, iż jego przeżycia, lata cierpień, leczenia i rehabilitacji opisane w książce wstrząsną czytelnikiem i pozwolą mu się ustrzec przed błędem, jaki on sam popełnił.
Rajmund Zięba, mieszkaniec Tarnobrzegu od 26 lat żyje na wózku. Także ma uszkodzony kręgosłup w odcinku szyjnym w konsekwencji skoku na głowę do wody. I on rozpoczął przestrzegać młodych ludzi przed konsekwencjami takich skoków. W tym roku, już po raz ósmy, w Tarnobrzegu jest organizatorem akcji socjalnej „Bezpieczne wakacje – stop bezmyślnym skokom na głowę do wody”. Wsparają go Radio Leliva, Miejska Telewizja Tarnobrzeg, Echo Dnia i inne lokalne media.
– Żyję na wózku od 26 lat. Wiem, jak takie życie wygląda. Postanowiłem organizować tę akcję, co roku, tak aby uświadomić młodym, iż każdy skok do wody wymaga wielkiej rozwagi – wyjaśnia.
Na główkę do dziecinnego basenu
Gdy pogoda sprzyja, w szczególności młodzi ludzie najchętniej spędzają wolny, wakacyjny czas nad wodą. Kiedy zawodzi instynkt samozachowawczy i wyobraźnia, niektórzy z nich trafiają na sale operacyjne, a potem na wózki inwalidzkie.
– Często, co roku, latem, powtarzają się te same ilości urazów kręgosłupa – mówi portalowi rynekzdrowia.pl dr Bogdan Koczy, dyrektor Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.
– Szczególnie w weekendy, kiedy są upały, przywożą nam do szpitala 2-3 osoby ze złamanym kręgosłupem wskutek skoku na głowę do wody o nieznanej głębokości. Zdarzają się nawet przypadki, iż ludzie skaczą na głowę do baseników dziecięcych przy posesjach. Tj. prawdziwa tragedia. Pomimo naszych zabiegów operacyjnych regularnie te osoby są porażone do końca życia – dodaje Bogdan Koczy.
Kampanie socjalne niewiele skuteczne
Prof. Jerzy Kiwerski z Katedry i Kliniki Rehabilitacji Akademii Medycznej w Warszawie, były konsultant krajowy w zakresie rehabilitacji, twierdzi, iż skuteczność kampanii socjalnych przestrzegających młodzież przed skokami do wody w nieznanym miejscu jest bardzo ograniczona.
– Wszystkie te kampanie do młodzieży nie przemawiają. Młody człowiek uważa, iż „jakiś frajer nieumiejętnie skoczył”, lecz jemu się to nigdy nie przydarzy. Robimy takie akcje i kampanie od wielu lat z różnym nasileniem. Ich skuteczność jest niestety bardzo mierna. Nie można zauważyć po takiej akcji jakiejś znaczącej różnicy w liczbie pacjentów. To jednak nie oznacza, iż nie należy takich akcji i kampanii socjalnych robić – mówi
prof..
Podobnego zdania jest Rajmund Zięba, który dobrze wie, iż słowa ostrzeżenia z jego akcji nie do wszystkich docierają i trzeba się z tym pogodzić.
– Młody człowiek myśli innymi kategoriami. Zdaję sobie sprawę, iż wielu z nich, mówiąc jezykiem młodzieżowym, zwyczajnie mnie oleje. lecz jeśli aczkolwiek jeden z nich się przed skokiem zastanowi, sprawdzi wodę, do której chce skoczyć i dlatego nie skaże się na życie w wózku, to warto takie akcje przeprowadzać. I będę je robił dopóki wystarczy mi sił.
Granice ryzyka
Zdaniem doktora Bogdana Koczego, aczkolwiek wydaje się to dziwne, sporty ekstremalne, które z gruntu zawierają w sobie obiekt ryzyka, są mniej niebezpieczne niż skoki na głowę do wody. Ci, którzy uprawiają takie sporty są generalnie do nich przygotowani. Zabezpieczają się w odpowiedni sposób, ponieważ w pełni świadomie wykonują ryzykowne czynności. Ich uprawianie nie generuje tylu urazów kręgosłupa, co niefrasobliwość ludzka i skakanie do wody na głowę.
prof. Jerzy Kiwerski podkreśla, iż nawet w sportach ekstremalnych, aczkolwiek osoby je uprawiające ponoszą świadome ryzyko, to ryzyko jest i tak niedoceniane.
– Nie wierzę np., iż ktoś, kto wyczynowo czy w celach zawodowych wspina się na wieżowce, bierze pod uwagę w tym momencie to, iż może spaść. On uważa, iż jest tak mocny i wszechmocny, odpowiednio przygotowany i fizycznie i sprzętowo, iż nic takiego zdarzyć się nie może. Niestety. Czasem się zdarza. Przy ryzykownych sportach czy pracach ryzyko zwyczajnie wzrasta – mówi
prof. Jerzy Kiwerski.
W Szwajcarii co roku przybywa 15 osób na mln mieszkańców, u których uraz kręgosłupa prowadzi do uszkodzenia rdzenia a z powodu porażeń i niedowładów, w stanach zjednoczonych ameryki - 50 , w Polsce – jak oceniają eksperci – 30 osób. Zmiany te dotyczą młodych ludzi (72 procent przypadków to osoby, które nie ukończyły 40 roku życia), raczej mężczyzn, którzy wg światowych statystyk ulegają urazom rdzenia w 87,4 porc. przypadków. Przy tym, wg danych amerykańskich i australijskich od 40 do 50 procent uszkodzeń kręgosłupa prowadzi do tetraplegii (porażenia czterokończynowego) i paraplegii (porażenia dwukończynowego). Jako jedną z przyczyn urazów kręgosłupa podaje się sporty rekreacyjne, w tym jazdę na rowerach górskich, nartach, skoki do wody i rolki.
Zbyt niewiele bezpiecznych kąpielisk
Urazy kręgosłupa, w szczególności w odcinku szyjnym, cechują się sezonowością. Największe ich nasilenie następuje od czerwca do połowy sierpnia. W najwyższym stopniu dramatycznym jest lipiec. To jest czas, kiedy młodzież, która nie ma zbyt wielu obowiązków, przebywa na wakacjach, jest żądna wrażeń.
– Mimo, iż nie mamy, tak jak sporo państw europejskich, równie długiej linii brzegowej z nadmorskimi plażam, mimo, iż nasze zbiorniki wodne nie są aż tak ciepłe jak te w państwach Europy południowej, to jednak wiedziemy prym na Starym Kontynencie w odsetku osób, które łamią kręgosłupy na skutek skoków do wody. To jest rezultatem braku miejsc do bezpiecznego uprawiania działalności sportowo rekreacyjnej – twierdzi
prof. Jerzy Kiwerski.
Tylko poprawienie tej sytuacji i powstanie jak największej ilości bezpiecznych miejsc do wypoczynku może tę statystykę zmienić.
Długość życia się wciąż powiększa. Również wśród osób z porażeniem w konsekwencji uszkodzenia rdzenia kręgowego.
– Ratujemy osoby, które kiedyś miały o sporo mniejsze szanse na przeżycie. Nie są one jednak zdolne do samodzielnego życia. I na takie sytuacje nasz mechanizm opieki nad pacjentem także nie jest dostatecznie przygotowany – podsumowuje
prof. Jerzy Kiwerski
W Polsce żyje ok. 20 tys. osób z uszkodzeniem rdzenia kręgowego. Jedną z przyczyn takich uszkodzeń są skoki do wody. Szacunki, ponieważ nie prowadzi się dokładnej statystyki w tym zakresie i nie ma żadnej bazy danych, mówią o ok. 800 sytuacjach urazów kręgosłupa pośrodku roku...
Zdaniem profesora Jerzego Kiwerskiego z Katedry i Kliniki Rehabilitacji Akademii Medycznej w Warszawie, z tej liczby ok. 100 przypadków związanych jest z poważnymi skutkami zaburzeń neurologicznych doprowadzających do pełnego, czterokończynowego porażenia. Nie pomagają przedstawiane w telewizji, radiu i na bilbordach kampanie socjalne.
– Często, co roku, latem powtarzają się te same ilości urazów kręgosłupa – mówi portalowi rynekzdrowia.pl dr Bogdan Koczy, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.
Mariusz Rokicki 10 lat temu, dzień po swoich 21. urodzinach, szukając ochłody w upalny dzień, skoczył na główkę do wody łamiąc kręgosłup w odcinku szyjnym. Odtąd spędza życie w wózku inwalidzkim. Swój skok i całą drogę, jaką przeszedł od tamtego dnia do dzisiaj opisuje w książce, która wydana została w kwietniu tego roku. Ma nadzieję, iż jego przeżycia, lata cierpień, leczenia i rehabilitacji opisane w książce wstrząsną czytelnikiem i pozwolą mu się ustrzec przed błędem, jaki on sam popełnił.
Rajmund Zięba, mieszkaniec Tarnobrzegu od 26 lat żyje na wózku. Także ma uszkodzony kręgosłup w odcinku szyjnym w konsekwencji skoku na głowę do wody. I on rozpoczął przestrzegać młodych ludzi przed konsekwencjami takich skoków. W tym roku, już po raz ósmy, w Tarnobrzegu jest organizatorem akcji socjalnej „Bezpieczne wakacje – stop bezmyślnym skokom na głowę do wody”. Wsparają go Radio Leliva, Miejska Telewizja Tarnobrzeg, Echo Dnia i inne lokalne media.
– Żyję na wózku od 26 lat. Wiem, jak takie życie wygląda. Postanowiłem organizować tę akcję, co roku, tak aby uświadomić młodym, iż każdy skok do wody wymaga wielkiej rozwagi – wyjaśnia.
Na główkę do dziecinnego basenu
Gdy pogoda sprzyja, w szczególności młodzi ludzie najchętniej spędzają wolny, wakacyjny czas nad wodą. Kiedy zawodzi instynkt samozachowawczy i wyobraźnia, niektórzy z nich trafiają na sale operacyjne, a potem na wózki inwalidzkie.
– Często, co roku, latem, powtarzają się te same ilości urazów kręgosłupa – mówi portalowi rynekzdrowia.pl dr Bogdan Koczy, dyrektor Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.
– Szczególnie w weekendy, kiedy są upały, przywożą nam do szpitala 2-3 osoby ze złamanym kręgosłupem wskutek skoku na głowę do wody o nieznanej głębokości. Zdarzają się nawet przypadki, iż ludzie skaczą na głowę do baseników dziecięcych przy posesjach. Tj. prawdziwa tragedia. Pomimo naszych zabiegów operacyjnych regularnie te osoby są porażone do końca życia – dodaje Bogdan Koczy.
Kampanie socjalne niewiele skuteczne
Prof. Jerzy Kiwerski z Katedry i Kliniki Rehabilitacji Akademii Medycznej w Warszawie, były konsultant krajowy w zakresie rehabilitacji, twierdzi, iż skuteczność kampanii socjalnych przestrzegających młodzież przed skokami do wody w nieznanym miejscu jest bardzo ograniczona.
– Wszystkie te kampanie do młodzieży nie przemawiają. Młody człowiek uważa, iż „jakiś frajer nieumiejętnie skoczył”, lecz jemu się to nigdy nie przydarzy. Robimy takie akcje i kampanie od wielu lat z różnym nasileniem. Ich skuteczność jest niestety bardzo mierna. Nie można zauważyć po takiej akcji jakiejś znaczącej różnicy w liczbie pacjentów. To jednak nie oznacza, iż nie należy takich akcji i kampanii socjalnych robić – mówi
prof..
Podobnego zdania jest Rajmund Zięba, który dobrze wie, iż słowa ostrzeżenia z jego akcji nie do wszystkich docierają i trzeba się z tym pogodzić.
– Młody człowiek myśli innymi kategoriami. Zdaję sobie sprawę, iż wielu z nich, mówiąc jezykiem młodzieżowym, zwyczajnie mnie oleje. lecz jeśli aczkolwiek jeden z nich się przed skokiem zastanowi, sprawdzi wodę, do której chce skoczyć i dlatego nie skaże się na życie w wózku, to warto takie akcje przeprowadzać. I będę je robił dopóki wystarczy mi sił.
Granice ryzyka
Zdaniem doktora Bogdana Koczego, aczkolwiek wydaje się to dziwne, sporty ekstremalne, które z gruntu zawierają w sobie obiekt ryzyka, są mniej niebezpieczne niż skoki na głowę do wody. Ci, którzy uprawiają takie sporty są generalnie do nich przygotowani. Zabezpieczają się w odpowiedni sposób, ponieważ w pełni świadomie wykonują ryzykowne czynności. Ich uprawianie nie generuje tylu urazów kręgosłupa, co niefrasobliwość ludzka i skakanie do wody na głowę.
prof. Jerzy Kiwerski podkreśla, iż nawet w sportach ekstremalnych, aczkolwiek osoby je uprawiające ponoszą świadome ryzyko, to ryzyko jest i tak niedoceniane.
– Nie wierzę np., iż ktoś, kto wyczynowo czy w celach zawodowych wspina się na wieżowce, bierze pod uwagę w tym momencie to, iż może spaść. On uważa, iż jest tak mocny i wszechmocny, odpowiednio przygotowany i fizycznie i sprzętowo, iż nic takiego zdarzyć się nie może. Niestety. Czasem się zdarza. Przy ryzykownych sportach czy pracach ryzyko zwyczajnie wzrasta – mówi
prof. Jerzy Kiwerski.
W Szwajcarii co roku przybywa 15 osób na mln mieszkańców, u których uraz kręgosłupa prowadzi do uszkodzenia rdzenia a z powodu porażeń i niedowładów, w stanach zjednoczonych ameryki - 50 , w Polsce – jak oceniają eksperci – 30 osób. Zmiany te dotyczą młodych ludzi (72 procent przypadków to osoby, które nie ukończyły 40 roku życia), raczej mężczyzn, którzy wg światowych statystyk ulegają urazom rdzenia w 87,4 porc. przypadków. Przy tym, wg danych amerykańskich i australijskich od 40 do 50 procent uszkodzeń kręgosłupa prowadzi do tetraplegii (porażenia czterokończynowego) i paraplegii (porażenia dwukończynowego). Jako jedną z przyczyn urazów kręgosłupa podaje się sporty rekreacyjne, w tym jazdę na rowerach górskich, nartach, skoki do wody i rolki.
Zbyt niewiele bezpiecznych kąpielisk
Urazy kręgosłupa, w szczególności w odcinku szyjnym, cechują się sezonowością. Największe ich nasilenie następuje od czerwca do połowy sierpnia. W najwyższym stopniu dramatycznym jest lipiec. To jest czas, kiedy młodzież, która nie ma zbyt wielu obowiązków, przebywa na wakacjach, jest żądna wrażeń.
– Mimo, iż nie mamy, tak jak sporo państw europejskich, równie długiej linii brzegowej z nadmorskimi plażam, mimo, iż nasze zbiorniki wodne nie są aż tak ciepłe jak te w państwach Europy południowej, to jednak wiedziemy prym na Starym Kontynencie w odsetku osób, które łamią kręgosłupy na skutek skoków do wody. To jest rezultatem braku miejsc do bezpiecznego uprawiania działalności sportowo rekreacyjnej – twierdzi
prof. Jerzy Kiwerski.
Tylko poprawienie tej sytuacji i powstanie jak największej ilości bezpiecznych miejsc do wypoczynku może tę statystykę zmienić.
Długość życia się wciąż powiększa. Również wśród osób z porażeniem w konsekwencji uszkodzenia rdzenia kręgowego.
– Ratujemy osoby, które kiedyś miały o sporo mniejsze szanse na przeżycie. Nie są one jednak zdolne do samodzielnego życia. I na takie sytuacje nasz mechanizm opieki nad pacjentem także nie jest dostatecznie przygotowany – podsumowuje
prof. Jerzy Kiwerski
- Objawy Szpitalna Klimatyzacja Pod Nadzorem, Czyli Bezpiecznie I Ekologicznie, Choć Nieco Drożej...:
- Przyczyny Środowiska w ramach dostosowywania polskiego prawa do regulaminów unijnych zamierza wprowadzić wymóg serwisowania urządzeń klimatyzacyjnych i prowadzenia dokumentacji ekologicznej sprzętu sezon na tragedie, czyli kiedy rozum i woda okazują się zbyt płytkie co znaczy.
- Objawy "Szczyt" Szefów Szpitali Dziecięcych: Czas Doszacować Procedury:
- Przyczyny pl kilkakrotnie alarmował w kwestii pogarszającej się sytuacji finansowej specjalistycznych szpitali dziecięcych, spowodowanej wdrożeniem nowego mechanizmu rozliczeń z NFZ w ramach Jednorodnych Grup sezon na tragedie, czyli kiedy rozum i woda okazują się zbyt płytkie krzyżówka.
- Objawy Skala Zagrożeń Zakażeniami Szpitalnymi. Metody Prewencji.:
- Przyczyny są jednym z najistotniejszych wyzwań współczesnej medycyny. Pozostają one w ścisłym związku z inwazyjnymi technikami diagnostycznymi i leczniczymi i z biologicznymi cechami hospitalizowanych sezon na tragedie, czyli kiedy rozum i woda okazują się zbyt płytkie co to jest.
- Objawy System Jednorodnych Grup Pacjentów Obejmie Także Rehabilitację:
- Przyczyny NFZ wprowadzi mechanizm Jednorodnych Grup Pacjentów do rozliczeń rehabilitacji stacjonarnej. Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób wpłynie to na rozmiar finansowania tego zakresu świadczeń. Przyrost sezon na tragedie, czyli kiedy rozum i woda okazują się zbyt płytkie słownik.
- Objawy Szpitale Jednodniowe: Standardy - Tak, Ale... Co Z Kontraktowaniem?:
- Przyczyny ministra zdrowia zmieniające rozporządzenie w kwestii świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego zostało opublikowane na stronach resortu tuż przed kontraktowaniem. Stawia ono przed sezon na tragedie, czyli kiedy rozum i woda okazują się zbyt płytkie czym jest.
Czym jest Sezon na tragedie, czyli znaczenie w Słownik medycyny S .