Co to jest Gruźlica pod kontrolą? Nadzór i egzekucja obowiązku leczenia do ustawowej poprawki:
Uszczelnienie mechanizmu, monitoring chorych na gruźlicę i prawne egzekwowanie realizowania obowiązku leczenia - to kluczowe propozycje zmian w Ustawie o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Ich usankcjonowanie prawne może nastąpić jeszcze w obecnej kadencji parlamentu.
Do zaproponowania poprawek dotyczących leczenia gruźlicy doszło pod wpływem wniosków ekspertów i konsultanta krajowego w zakresie chorób płuc. - Zwrócili oni uwagę na fakt, iż część pacjentów, u których powiodło się opanować prątkowanie, po wyjściu ze szpitala zaprzestaje leczenia i "znika" z mechanizmu. W ten sposób "hodują" w sobie prątki, które mogą się stać lekooporne - wyjaśnia Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Poprawki, które zostaną wniesione do wspomnianej ustawy uszczelnią mechanizm. Spadek, lecz z wysokiego pułapuW Polsce na gruźlicę choruje 20 osób na 100 tys. mieszkańców. Nie to jest niewiele, lecz, jak wyjaśnia prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż, konsultant krajowy w zakresie chorób płuc, z punktu widzenia epidemiologicznego nie parametr a tendencje zachorowań są ważne. A te na szczęście w Polsce, podobnie jak w państwach starej UE, są spadkowe.- Tym, co odróżnia nas od Europy Zachodniej, jest pkt., z którego startowaliśmy. W Polsce zaraz po wojnie 100 procent społeczeństwa było zakażone prątkiem, a na gruźlicę zapadało rocznie 450 osób na 100 tys. mieszkańców. Dla porównania, na przykład w Danii parametr zapadania na gruźlicę tuż po wojnie był taki, jak u nas aktualnie - wyjaśnia Roszkowski-Śliż.- Dlatego w Polsce nadal choruje więcej osób niż w państwach wysokorozwiniętych. Gruźlica gdyż rządzi się własnymi prawami. W typowej chorobie zakaźnej, kiedy dochodzi do zachorowania wystarczy wykorzystać skuteczne leczenie, by wyeliminować chorobę. W gruźlicy zakażenie nie jest równoznaczne z zachorowaniem - dodaje.Krótko mówiąc, wysoki odsetek zakażonej populacji w Polsce, będący powojennym dziedzictwem, decyduje o tym, iż ludzie nadal chorują. Nie mniej jednak, co jest naturalne, następuje przesunięcie demograficzne. Gruźlica występuje przeważnie u starszych ludzi, a więc u przedstawicieli pokolenia, które było zarażone prątkiem.W ekipie wiekowej ponad 60 roku życie na gruźlicę choruje 70 osób na 100 tys. mieszkańców. Wśród dzieci jedynie 1 na 100 tys., tak jak w państwach zachodniej Europy.Luka prawnaPolska prowadzi nadzór nad przebiegiem tej dolegliwości, lecz sposób w jaki jest on wykonywany wymaga zmian. Wedle obowiązującą ustawą, każda osoba chora na gruźlicę w momencie prątkowania albo z uzasadnionym podejrzeniem prątkowania, podlega przymusowemu leczeniu szpitalnemu. Jednak, jak podkreśla prof. Maria Korzeniewska-Koseła, kierownik Zakładu Epidemiologii i Organizacji Walki z Gruźlicą w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, funkcjonujące regulaminy nie określają niestety, kto ma czuwać nad egzekwowaniem tego obowiązku.- Chory poddawany jest leczeniu szpitalnemu do czasu odprątkowania. Kiedy uda się to osiągnąć nie ma podstaw do dalszej hospitalizacji. Pacjent powinien zgłosić się do przychodni i tam kontynuować antybiotykoterapię. Nie mniej jednak, wg aktualnych regulaminów, chory ma wolność wyboru placówki, gdzie chce się leczyć. Dlatego zdarza się, iż po wyjściu ze szpitala znika - wyjaśnia Korzeniewska.- W czasie gdy standardowe leczenie gruźlicy w tak zwany fazie intensywnej trwa sześć miesięcy i bazuje na podawaniu choremu czterech głównych antybiotyków. Jeśli chory w momencie dwóch miesięcy od opuszczenia szpitala nie podejmie dalszego leczenia w poradni, to istnieje realne ryzyko, iż prątkowanie powróci - dodaje.Taki chory, który ucieka z mechanizmu, po pierwsze - zagraża własnemu zdrowi, po drugie - może zakażać innych. I jedno i drugie zdarzenie jest bardzo negatywne dla zdrowia publicznego.Rejestr nie tylko epidemiologiczny- Problem bazuje na tym, iż prowadzony rejestr ma charakter epidemiologiczny. aktualnie ewidencjonujemy jedynie przypadki zachorowania - wyjaśnia prof. Roszkowski-Śliż. Ustawa nie zobowiązuje placówek służby zdrowia do zgłaszania szeregu innych przedmiotów, które zawierały wcześniejsze zapisy prawne. Do jednych z ważniejszych należy przekazywanie informacji dotyczącej przepływu pacjenta w systemie i wyników jego leczenia. Chodzi tu o odnotowanie faktu, czy chory zakończył leczenie, z jakim rezultatem, czy został odprątkowany. Od efektu końcowego zależy gdyż ryzyko występowania wielolekooporności.- Jeżeli pacjent nie został wyleczony do końca, to najprawdopodobniej w czasie wznowienia dolegliwości wystąpi u niego odporność na antybiotyki, które już przyjmował. A tego współczesny świat obawia się w najwyższym stopniu. Dopóki mamy leki, na które chory reaguje pozytywnie, dopóty panujemy nad gruźlicą. Kiedy jednak dojdzie do rozprzestrzeniania się szczepów prątków lekoopornych przestaniemy radzić sobie z tą chorobą - mówi prof. Roszkowski-Śliż.Wskazuje, iż takie zdarzenie nastąpiło w krajach, które wprowadziły liberalizację regulaminów w programach zwalczania gruźlicy, jest to w państwach byłego Związku Radzieckiego, gdzie lekooporność jest już faktem. - Dlatego trzeba działać zawczasu - podkreśla konsultant krajowy w zakresie chorób płuc.Wyegzekwować wymóg leczeniaEwidencjonowanie wyłącznie przypadków zachorowań sprawia, iż w obecnym systemie chory, który przerwie leczenie nie może zostać zidentyfikowany. Dlatego w noweli ustawy znaleźć się ma zapis, który w razie rozpoznania albo podejrzenia zakażenia albo dolegliwości zakaźnej zobowiązuje lekarza do pouczenia pacjenta o obowiązku leczenia. Fakt ten musi zostać potwierdzony wpisem w dokumentacji medycznej i podpisem pacjenta. Miejsce zmiany ośrodka leczniczego poprzez pacjenta również będzie musiało zostać odnotowane.- Doktor wypisze pacjentowi skierowanie do placówki, która będzie kontynuowała leczenie i równocześnie powiadomi o tym fakcie państwowego powiatowego inspektora sanitarnego właściwego dla dotychczasowego miejsca udzielania świadczenia zdrowotnego - wyjaśnia Bondar. wymóg powiadomienia inspektora będzie ciążył na lekarzu również w wypadku, gdy chory będzie uchylał się od obowiązku leczenia. Projekt noweli przeszedł już faza konsultacji socjalnych i w najbliższym czasie powinien trafić pod obrady Komitetu Porady Ministrów.Sankcje prawne Chociaż, jak zapewnia Bondar, zmiana nie ma charakteru rewolucyjnego, to jednak doprecyzowuje poprzednie określenia prawne. Dzięki niej będzie jasne, kto odpowiada za monitoring chorego na poszczególnych etapach leczenia. - Powiadomienie Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego o zaniechaniu leczenia umożliwi mu wszczęcie drogi prawnej, w celu wyegzekwowania od chorego obowiązku leczenia - wyjaśnia Bondar. gdyż wedle art. 115 § 1 Kodeksu Wykroczeń karze podlega ten, kto mimo wykorzystania środków egzekucji administracyjnej, nie poddaje się obowiązkowemu szczepieniu ochronnemu przeciwko gruźlicy albo innej chorobie zakaźnej lub obowiązkowemu badaniu stanu zdrowia, mającemu na celu wykrycie albo leczenie gruźlicy, dolegliwości wenerycznej albo innej dolegliwości zakaźnej. wedle tym zapisem chorzy są karani karą upomnienia albo grzywny w wysokości do 1500 zł. nie mniej jednak, jak podkreśla Bondar, kara ta może być nakładana wielokrotnie, do czasu, aż chory podporządkuje się ustawowemu obowiązkowi leczenia
Do zaproponowania poprawek dotyczących leczenia gruźlicy doszło pod wpływem wniosków ekspertów i konsultanta krajowego w zakresie chorób płuc. - Zwrócili oni uwagę na fakt, iż część pacjentów, u których powiodło się opanować prątkowanie, po wyjściu ze szpitala zaprzestaje leczenia i "znika" z mechanizmu. W ten sposób "hodują" w sobie prątki, które mogą się stać lekooporne - wyjaśnia Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Poprawki, które zostaną wniesione do wspomnianej ustawy uszczelnią mechanizm. Spadek, lecz z wysokiego pułapuW Polsce na gruźlicę choruje 20 osób na 100 tys. mieszkańców. Nie to jest niewiele, lecz, jak wyjaśnia prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż, konsultant krajowy w zakresie chorób płuc, z punktu widzenia epidemiologicznego nie parametr a tendencje zachorowań są ważne. A te na szczęście w Polsce, podobnie jak w państwach starej UE, są spadkowe.- Tym, co odróżnia nas od Europy Zachodniej, jest pkt., z którego startowaliśmy. W Polsce zaraz po wojnie 100 procent społeczeństwa było zakażone prątkiem, a na gruźlicę zapadało rocznie 450 osób na 100 tys. mieszkańców. Dla porównania, na przykład w Danii parametr zapadania na gruźlicę tuż po wojnie był taki, jak u nas aktualnie - wyjaśnia Roszkowski-Śliż.- Dlatego w Polsce nadal choruje więcej osób niż w państwach wysokorozwiniętych. Gruźlica gdyż rządzi się własnymi prawami. W typowej chorobie zakaźnej, kiedy dochodzi do zachorowania wystarczy wykorzystać skuteczne leczenie, by wyeliminować chorobę. W gruźlicy zakażenie nie jest równoznaczne z zachorowaniem - dodaje.Krótko mówiąc, wysoki odsetek zakażonej populacji w Polsce, będący powojennym dziedzictwem, decyduje o tym, iż ludzie nadal chorują. Nie mniej jednak, co jest naturalne, następuje przesunięcie demograficzne. Gruźlica występuje przeważnie u starszych ludzi, a więc u przedstawicieli pokolenia, które było zarażone prątkiem.W ekipie wiekowej ponad 60 roku życie na gruźlicę choruje 70 osób na 100 tys. mieszkańców. Wśród dzieci jedynie 1 na 100 tys., tak jak w państwach zachodniej Europy.Luka prawnaPolska prowadzi nadzór nad przebiegiem tej dolegliwości, lecz sposób w jaki jest on wykonywany wymaga zmian. Wedle obowiązującą ustawą, każda osoba chora na gruźlicę w momencie prątkowania albo z uzasadnionym podejrzeniem prątkowania, podlega przymusowemu leczeniu szpitalnemu. Jednak, jak podkreśla prof. Maria Korzeniewska-Koseła, kierownik Zakładu Epidemiologii i Organizacji Walki z Gruźlicą w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, funkcjonujące regulaminy nie określają niestety, kto ma czuwać nad egzekwowaniem tego obowiązku.- Chory poddawany jest leczeniu szpitalnemu do czasu odprątkowania. Kiedy uda się to osiągnąć nie ma podstaw do dalszej hospitalizacji. Pacjent powinien zgłosić się do przychodni i tam kontynuować antybiotykoterapię. Nie mniej jednak, wg aktualnych regulaminów, chory ma wolność wyboru placówki, gdzie chce się leczyć. Dlatego zdarza się, iż po wyjściu ze szpitala znika - wyjaśnia Korzeniewska.- W czasie gdy standardowe leczenie gruźlicy w tak zwany fazie intensywnej trwa sześć miesięcy i bazuje na podawaniu choremu czterech głównych antybiotyków. Jeśli chory w momencie dwóch miesięcy od opuszczenia szpitala nie podejmie dalszego leczenia w poradni, to istnieje realne ryzyko, iż prątkowanie powróci - dodaje.Taki chory, który ucieka z mechanizmu, po pierwsze - zagraża własnemu zdrowi, po drugie - może zakażać innych. I jedno i drugie zdarzenie jest bardzo negatywne dla zdrowia publicznego.Rejestr nie tylko epidemiologiczny- Problem bazuje na tym, iż prowadzony rejestr ma charakter epidemiologiczny. aktualnie ewidencjonujemy jedynie przypadki zachorowania - wyjaśnia prof. Roszkowski-Śliż. Ustawa nie zobowiązuje placówek służby zdrowia do zgłaszania szeregu innych przedmiotów, które zawierały wcześniejsze zapisy prawne. Do jednych z ważniejszych należy przekazywanie informacji dotyczącej przepływu pacjenta w systemie i wyników jego leczenia. Chodzi tu o odnotowanie faktu, czy chory zakończył leczenie, z jakim rezultatem, czy został odprątkowany. Od efektu końcowego zależy gdyż ryzyko występowania wielolekooporności.- Jeżeli pacjent nie został wyleczony do końca, to najprawdopodobniej w czasie wznowienia dolegliwości wystąpi u niego odporność na antybiotyki, które już przyjmował. A tego współczesny świat obawia się w najwyższym stopniu. Dopóki mamy leki, na które chory reaguje pozytywnie, dopóty panujemy nad gruźlicą. Kiedy jednak dojdzie do rozprzestrzeniania się szczepów prątków lekoopornych przestaniemy radzić sobie z tą chorobą - mówi prof. Roszkowski-Śliż.Wskazuje, iż takie zdarzenie nastąpiło w krajach, które wprowadziły liberalizację regulaminów w programach zwalczania gruźlicy, jest to w państwach byłego Związku Radzieckiego, gdzie lekooporność jest już faktem. - Dlatego trzeba działać zawczasu - podkreśla konsultant krajowy w zakresie chorób płuc.Wyegzekwować wymóg leczeniaEwidencjonowanie wyłącznie przypadków zachorowań sprawia, iż w obecnym systemie chory, który przerwie leczenie nie może zostać zidentyfikowany. Dlatego w noweli ustawy znaleźć się ma zapis, który w razie rozpoznania albo podejrzenia zakażenia albo dolegliwości zakaźnej zobowiązuje lekarza do pouczenia pacjenta o obowiązku leczenia. Fakt ten musi zostać potwierdzony wpisem w dokumentacji medycznej i podpisem pacjenta. Miejsce zmiany ośrodka leczniczego poprzez pacjenta również będzie musiało zostać odnotowane.- Doktor wypisze pacjentowi skierowanie do placówki, która będzie kontynuowała leczenie i równocześnie powiadomi o tym fakcie państwowego powiatowego inspektora sanitarnego właściwego dla dotychczasowego miejsca udzielania świadczenia zdrowotnego - wyjaśnia Bondar. wymóg powiadomienia inspektora będzie ciążył na lekarzu również w wypadku, gdy chory będzie uchylał się od obowiązku leczenia. Projekt noweli przeszedł już faza konsultacji socjalnych i w najbliższym czasie powinien trafić pod obrady Komitetu Porady Ministrów.Sankcje prawne Chociaż, jak zapewnia Bondar, zmiana nie ma charakteru rewolucyjnego, to jednak doprecyzowuje poprzednie określenia prawne. Dzięki niej będzie jasne, kto odpowiada za monitoring chorego na poszczególnych etapach leczenia. - Powiadomienie Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego o zaniechaniu leczenia umożliwi mu wszczęcie drogi prawnej, w celu wyegzekwowania od chorego obowiązku leczenia - wyjaśnia Bondar. gdyż wedle art. 115 § 1 Kodeksu Wykroczeń karze podlega ten, kto mimo wykorzystania środków egzekucji administracyjnej, nie poddaje się obowiązkowemu szczepieniu ochronnemu przeciwko gruźlicy albo innej chorobie zakaźnej lub obowiązkowemu badaniu stanu zdrowia, mającemu na celu wykrycie albo leczenie gruźlicy, dolegliwości wenerycznej albo innej dolegliwości zakaźnej. wedle tym zapisem chorzy są karani karą upomnienia albo grzywny w wysokości do 1500 zł. nie mniej jednak, jak podkreśla Bondar, kara ta może być nakładana wielokrotnie, do czasu, aż chory podporządkuje się ustawowemu obowiązkowi leczenia
- Objawy Genetyka W Walce Z Rakiem, Czyli Dlaczego Warto Się Badać:
- Przyczyny Badania genetyczne pozwalają na wykrycie zagrożenia nowotworowego na kilka albo kilkanaście lat przed pojawieniem się objawów klinicznych. Powiększa to znacząco szansę wyleczenia i przeżycia. Do gruźlica pod kontrolą? nadzór i egzekucja obowiązku leczenia do ustawowej poprawki co znaczy.
- Objawy Grypa W Polsce: "Ferie" W Kilku Szkołach, Raporty Spływają, Apteki Zarabiają:
- Przyczyny za zgodą kuratoriów oświaty, zamykają wybrane szkoły. Zachorowania na grypę, w tym A/H1N1, nie schodzą z czołówek serwisów informacyjnych, aczkolwiek oficjalnie epidemii nie ogłoszono. Na oddziale gruźlica pod kontrolą? nadzór i egzekucja obowiązku leczenia do ustawowej poprawki krzyżówka.
- Objawy Gdynia: Miał Być Ośrodek Leczenia Niewydolności Serca, Nie Będzie Nawet Kardiologii?:
- Przyczyny szansę na powstanie ośrodka leczenia niewydolności serca w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni. Zadanie uwzględniono w Regionalnym Programie Operacyjnym województwa, lecz nikt nie spodziewał się, iż gruźlica pod kontrolą? nadzór i egzekucja obowiązku leczenia do ustawowej poprawki co to jest.
- Objawy GIS Uspokaja: Nie Ma Zagrożenia Epidemiologicznego, Nie Będzie Masowych Szczepień:
- Przyczyny Inspektorat Sanitarny zaleca szczepienie przeciwko tężcowi i WZW typu A, a więc tak zwany żółtaczce pokarmowej. Jednak w ocenie specjalistów nie ma aktualnie potrzeby wprowadzania masowych szczepień gruźlica pod kontrolą? nadzór i egzekucja obowiązku leczenia do ustawowej poprawki słownik.
- Objawy Gdańsk: UCK Utraciło Kontrakt - Dyrekcja Podejrzewa Konflikt Interesów:
- Przyczyny Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku (UCK) sprawdza, czy nie doszło do konfliktu interesów w czasie starań o kontrakt na program badań prenatalnych. Wedle sugestią władz Gdańskiego gruźlica pod kontrolą? nadzór i egzekucja obowiązku leczenia do ustawowej poprawki czym jest.
Czym jest Gruźlica pod kontrolą? Nadzór znaczenie w Słownik medycyny G .